niedziela, 31 października 2021

HALLOWEEN

 


Hej!

Dziś będzie krótko.

Byłam z rodzicami na cmentarzach. Pogoda wyjątkowo słoneczna i udana 😊



Z domu wyszliśmy o 10:40. Wróciliśmy o 14:00
Pół godziny później był obiad - barszcz czerwony z makaronem (kokardki) i kiełbasą. 😋 W trackie obiadu i trochę po obiedzie oglądaliśmy "Straszny dom" halloweenową animację (POLECAM, tym którzy nie oglądali tej bajki).


Na podwieczorek był makowiec i szarlotka do kawy....



I tak na koniec. Ktoś z was świętowało dziś lub ogólnie świętuje Halloween? Nie mam na myśli przebieranek ani rzeczy typu "cukierek albo psikus". Mam na myśli takie świętowanie jak u mnie. No chyba, że lubicie styl amerykański? Liczę na to, że nie należycie do tych, którzy krytykują, to, że to święto jest powszechnie uznawane (choć nie przez wszystkich). Niektórzy uważają, że to święto szatana. A przecież niewinne psikusy to nie grzech zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci prawda?

O właśnie! Może opiszecie mi jakie macie poglądy na temat Halloween? Czy jak widzieliście dziś lub lata temu  kogoś wymalowanego za wampira brzydziło was to. Wkurzało? Powiem wam, że ja nie mam nic przeciwko temu świętu. I fajnie jest zobaczyć osoby które się malują na 31 października.

Ciekawa jestem jakie wasze są przekonania na ten temat... Może w dzieciństwie chodziliście po domach...?

SPOILER do kolejnego wpisu: Wszystkich Świętych a Dzień Zaduszny. Różnice i podobieństwa.


Do usłyszenia!
Helen22







piątek, 29 października 2021

KONTAKTY Z RÓWIEŚNIKAMI I ZAUROCZENIA MIŁOSNE (BO OTO NAWET NIE PYTALIŚCIE)

 

Witajcie ponownie kochani!

Na sam koniec opowiem wam coś o moich kontaktach z rówieśnikami. W końcu wam obiecałam.

W podstawówce, w zerówce bez powodu i nagle prawie udusiłam koleżankę z klasy. To znaczy nie dosłownie, tylko po prostu za mocno ją przytulałam.  Ale chyba w 4 klasie dołączył taki miły i mądry, choć trochę nieśmiały chłopak, Michał, z którym siedziałam w ławce. Był moim pierwszym zauroczeniem, ale po ukończeniu SP straciłam z nim kontakt.

W gimnazjum bardziej dogadywałam się z  uczniami z  innych klas ale nie ze wszystkimi mi to wychodziło na dobre. Czasami nawet sama zaczepiałam kolegów ze swojej klasy, ale oni umieli się odegrać... Nie przepadali za mną i czasami dla żartów udawali napad padaczki... Nie wiem czy wiedzieli, że choruję na padaczkę. Chłopak o imieniu Rudolf, z którym tańczyłam poloneza, z nim się nawet dogadywałam, ale straciliśmy potem kontakt. Był nawet moim drugim zauroczeniem.

W technikum nie dogadywałam się z własną klasą, bo im śmierdziałam od potu (niedoczynność tarczycy). W dodatku śmiały się z mojego bloga o Teodorze, dzień po jego śmierci. Jedynie jednemu chłopakowi nie przeszkadzał mój pot. Był to niewidomy chłopak Mietek (moje ostatnie zauroczenie), ale straciłam z nim kontakt. Kiedyś wyznał mi miłość, ale ja jej nie odwzajemniłam. Do dziś żałuje, ale za późno. Ma już dziewczynę.

Ponownie bardziej dogadywałam się z osobami z innych klas. Zaprzyjaźniłam się z Weroniką, która ma autyzm. Do dziś jestem z nią w kontakcie, ale tylko przez Facebooka. Wspieramy się wzajemnie wirtualnie.

Ogólnie w szkołach raczej dogadywałam się z innymi klasami, niż z własną. Nie byłam też bez winy, bo lubiłam też zaczepiać.

Na facebooku poznałam też dziewczynę (niepełnosprawną) Natalię, która też ma padaczkę i lubi czytać książki. Wymieniamy się tytułami, recenzjami itp. Ale nadal ciągnie mnie do takich osób z którymi zwykle szukam tak naprawdę zwady. Nie umiem tego wyjaśnić dlaczego... Nawet nie próbujcie wymuszać tego ode mnie. Nie mam żadnego na to usprawiedliwienia.

Pewnie zastanawiacie się kim był zauroczeniem nr 3 i 4? Bo właściwie zauroczeń w sumie było 5 - muszę to skorygować w kwestionariuszu... Otóż nr 3 był przystojny, wysoki brunet. Pan od plastyki. Dużo starszy ode mnie i żonaty... W dodatku dziewczyny z innej klasy doradziły mi, żeby mrugać oczami, zacząć o niego zabiegać. Ja głupia posłuchałam... Aż doszło do incydentu i rozmowy z pedagogiem razem ze mną i mamą. Zgadnijcie w które święto to było? Dobra powiem wam - w Dzień Matki... 😔 Wiem, co myślicie - niezły prezent jej sprawiłam... Potem czułam wstyd. Najgorsze zauroczenie. Podobne zdarzyło się w technikum - przystojny brunet z bródką i wąsem, również dużo starszy i zajęty. Jego żona też uczyła w tej samej szkole, tego samego przedmiotu. Był wf-istą tak jak jego żona. Raz na lekcji uczył nas czaczy i gdy tańczył ze mną... Popatrzyłam mu w oczy i bum!!! Potem próbowałam odkrywać lekko na lekcjach ramię, ale później mi przeszło.


Na dziś kończę!


Do usłyszenia
Helen22

Z ANIOŁA W DIABŁA

 


Dzień dobry!

Jestem wam winna wyjaśnienie. Kiedy się urodziłam do 5 roku życia byłam spokojnym ułożonym dzieckiem. Kiedy kazano mi siedzieć i czekać - robiłam to bez niczego. Mama czyściła kryształy, a ja bawiłam się w łóżeczku. Gdy miałam 5 lat ujawniła się padaczka i ADHD. Mama była przerażona. Z resztą nie tylko ona. Lekarka, która mnie znała, była w szoku. W gabinecie wszystkiego dotykałam, nie słuchałam żadnych perswazji, robiłam  bałagan, krzyczałam, płakałam. Dosłownie lekarka powiedziała do mamy, że ona mnie nie poznaje. Z ułożonej dziewczynki (anioła) stała się dziewczyna-diabeł. 

Nawet później w domu, nie chciałam posprzątać klocków - kipiałam agresją.

W gimnazjum, pomimo pewnych incydentów to ADHD, a właściwie ADD się wyciszyło. A w technikum wróciło. Histeria, nieadekwatne się zachowanie do sytuacji itp.

Uważam i myślę, że wy też, że to padaczka mnie tak zmieniła. Ta okropna choroba, która do końca życia będzie ze mną. Przez nią ujawniło się jeszcze to ADD. Padaczki niestety nie da się wyleczyć, jedynie zaleczyć. Może się zdarzyć, że będzie remisja od wyłączeń, które obecnie mam dużo. Raz miałam taką remisję przez kilka lat, ale jest tego potem minus - remisja nie trwa wiecznie - napady nawracają. 

Nawet bym zaakceptowała tą padaczkę, ale jest jedna rzecz, która mnie martwi - nie mogę przewidzieć kiedy wyłączenie nastąpi - nie aury przepowiadającej, żebym mogła usiąść i odczekać aż wyłączenie minie. Kiedy coś robię pamiętam, że zaczęłam robić daną czynność, a gdy dostaję wyłączenia (zawieszam się) nagle jest czarna dziura, a potem gdy się ocknę, podejrzewam, że musiałam mieć wyłączenie. Pamiętam tylko to co robiłam przed wyłączeniem i to co jest po wyłączeniu.

Boję się, że gdy zabraknie rodziców  nie poradzę sobie z tymi wyłączeniami i mogę narazić siebie i innych na niebezpieczeństwo. Nie wszyscy wiedzą jak zareagować w takiej sytuacji, a niektórzy uważają, że padaczka to choroba psychiczna, a nie neurologiczna.

W dzieciństwie miałam napady uogólnione. Raz przewidziałam duży napad z utratą przytomności, bo gdy byłam przy komputerze bardzo zabolał mnie brzuch (to nie był normalny ból). Powiedziałam o tym tacie, który był niedaleko i oglądał serial. W ostatniej chwili zdążył mnie położyć na kanapie, a po chwili odleciałam. Był też incydent na robieniu zdjęcia po komunii świętej. Na szczęście wtedy czuwali rodzice.

Były też napady w postaci nagłego popuszczania moczu lub kału. Raz nawet zamknęły mi się powieki. Ale te wszystkie postaci napadów łączy jedna rzecz - po nich jestem osłabiona, zmęczona, bierna.

I jak tu zaakceptować tę okropną prawdę, że nigdy nie pozbędę się tej choroby? Bo brak picia alkoholu, brak możliwości prowadzenia samochodu czy innych pojazdów, chodzenie na dyskoteki, to jest pikuś.

Mam takie chwile, że trudno mi uwierzyć, że kiedyś byłam ułożoną dziewczynką... Nie wiem kogo spytać, czy te moje złe emocje i ADD, to faktycznie wina padaczki? A może te ataki histerii, te agresywne zachowania to też wina mojej podwójnej osobowości - w końcu mam znak zodiaku bliźnięta. A mówi się o tym znaku, że to dwie różne osobowości, jedna jest dobra, druga ta zła. Może mi coś doradzicie?


Do usłyszenia!
Helen22

czwartek, 28 października 2021

Ataki histerii

 

Witam ponownie!

Opowiem wam  dziś jeszcze jakie miałam dotychczas ataki histerii, które wydarzyły się w domu. Uprzedzam, że ci, którzy mnie znają, mogą doznać szoku, czytając ten wpis. Pamiętajcie, bądźcie szczerzy, to forma mojej terapii. Wszystkie chwyty dozwolone, byleby obyło się bez hejtu.  Nadal odpowiem na każde wasze pytania.

1) Krzyk i płacz nie do opanowania w trakcie rozmowy

Takich sytuacji było wiele, ale opowiem tylko dwie, które wydarzyły się ostatnio. Pierwsza zdarzyła się pewnego popołudnia. Rodzice wrócili ze sklepu. Kupili wiele rzeczy, w tym dwie pomadki - kasztanka i tiki taka. Potem poszli do kolejnego sklepu. Kiedy wyszli, wzięłam i zjadłam te pomadki, ponieważ był jeszcze czas do obiadu. Po jakimś czasie gdy wrócili mama zauważyła, że pomadki zniknęły. Powiedziałam im, że byłam głodna i akurat miałam smaka na pomadki. Rodzice nie do końca rozumieli, bo przecież skoro byłam głodna, to mogłam wziąć kromkę chleba. W trakcie obiadu wywiązała się sprzeczka. Płakałam i krzyczałam cały czas mówiąc, że zjadłam te pomadki, bo byłam głodna. Rodzice próbowali mi przemówić do rozsądku, że skoro byłam głodna, to nie powinnam przy cukrzycy brać pomadki, tylko zwykła kromkę chleba i, że popełniłam błąd. A ja nadal krzyczałam, płacząc, że akurat na to miałam ochotę kiedy byłam głodna. Dopiero po obiedzie przyznałam się, że to nie było z głodu, tylko po prostu miałam na nie chęć i to było silniejsze ode mnie, a nie wiedziałam, że to pomadki to dla taty. Wiele razy z byle powodu robiłam niepotrzebną histerię o głupstwa. Podczas płaczu i krzyków nie przemawiają do mnie żadne perswazje, ani przytulenie jako forma ustania złych emocji.
Druga zdarzyła się niedawno. Nadszedł dzień zapłacenia rachunków. Mam wypełnia potrzebne druki, a ja leżałam i czekałam na nią. Mama myślała, że za ten czas przygotuje śmieci, albo, że wcześniej nie powiedziałam do niej : "Ej, mamuś, chodź przygotujmy śmieci do wyrzucenia", lub zamiast leżeć przygotuję maseczki i swoje ubranie do wyjścia. Gdy skończyła wypełniać i miała się już ubierać, powiedziała, że woli sama iść. Mamie tylko była zła, o to, że bezczynne leżałam i czekałam na nią. A ja znów wpadłam w histerię, krzyk i płacz.
- Skoro tak, to sama idź!
Mama próbowała uspokoić sytuację, ale nic z tego. Ostatecznie wyszła sama. Potem gdy wróciła i miała jeszcze gdzieś iść, przeprosiłam ją i wyszłyśmy razem z domu. A dzień był piękny. Często zdarzały się sytuacje, przy których dochodziło do histerii, gdzie padało wiele przykrych słów. Zdarzało się, że nawet mam się do mnie nie odzywała, ale potem zdawałam sobie sprawę ze swojego błędu i mama i przebaczała po przeprosinach. Ale podobne błędy się powtarzają. Zdaje się sobie sprawę, że ranię innych, ale nie mogę powstrzymać w trakcie płaczu i krzyku. Nie mam na to usprawiedliwienia, po prostu nie daję rady. I TO MNIE PRZERAŻA.


2) HISTERIA DO TEGO STOPNIA, ŻE WYSZŁAM Z DOMU NIEADEKWATNIE UBRANA DO POGODY

Dawno temu było taka sytuacja. Tata pojechał do swojego brata do Bieżanowa i długo nie wracał, a nie zabrał ze sobą komórki. Martwiłam się. Wcześniej rodzice się o coś posprzeczali.  To było tak dawno, że już nie wszystko pamiętam. Nagle zaczęłam płakać i w złości wybiegłam w samej sukience. Wtedy było wczesne lato, ale było to już późnym popołudniem. Było jeszcze kilka sytuacji, że chciałam wybiec z domu w  samej piżamie, ale mama mnie złapała w ostatniej chwili.

3) MYŚLI SAMOBÓJCZE

Zdarzało się, że przy ataku płaczu i krzyku mówiłam takie rzeczy: "Mam już wszystkiego dość. Najlepiej się zabiję i będzie spokój" itp.


Najgorsze jest to, że po opisanych wyżej atakach histerii miałam i mam dotąd po takich akcjach zatkany nos, co źle wpływa na moje problemy z zatokami. Chciałabym móc panować nad tym, żeby potem nie cierpieć zdrowotnie i ogólnie, ale próbowałam już następujących rzeczy: głębokich oddechów, wyjście do innego pomieszczenia, nie odzywanie się przez chwilę rodziców i nic to nie dawało. Wszystko wraz z przytulaniem mnie jeszcze tym bardziej podjudza. Dopiero jak same te złe emocje się wygaszą to się uspokajam.


Pewnie macie mnie za wariatkę którą trzeba zamknąć w psychiatryku, co?  Nie, no żartuję! 😉 Na pewno tak nie myślicie.

Nie dziwię się, jeśli się okaże, że tak naprawdę mnie nie znacie. Z pozoru normalna, uśmiechnięta dziewczyna, a tu takie okropności.

Trudno mi mówić o tych rzeczach, o moich problemach, a nawet o śmierci. Wywołuje to płacz i hipohondrię.  Dotychczas ukrywałam przed specjalistami takie fakty. Musiała to wszystko mówić moja mama. Ja wolałam o tym nie mówić. Zawsze tylko wspominałam o problemach z rówieśnikami... Ale o tym innym razem opowiem 😉.



Do usłyszenia!
Helen22







Detoks od facebooka - jak to z tym jest?

 


Cześć!

Dziś porozmawiamy o Facebooku.

Jak długo spędzacie czas na FB?  Ja zazwyczaj spędzam trochę dużo, ale panuję nad tym aby się nie uzależnić. Czasami jednak mam dość i potrzebuję zrobić sobie przerwę. Macie też tak czasem? Żeby zniknąć z Facebooka?
Jakiś czas temu opublikowałam komunikat, że mnie nie będzie do odwołania na Facebooku. Przez kolejny jakiś czas utrzymywałam detoks. Ale od niedawna mam coś takiego, że muszę choć na chwilę zerknąć na messengera, ale na swój profil nie wchodzę.  Czy to oznacza, że złamałam zasadę detoksu od  FB?  Czy to oznacza, że nie warto robić detoksu, bo i tak to działa tylko przez krótki czas?

Co mam robić? - utrzymywać przerwę od Facebooka, ale czasem wchodzić na messangera, czy całkowicie wrócić na FB, bo dalszy detoks nie ma sensu?



Do usłyszenia!
Helen22


środa, 27 października 2021

Zakupy i czytanie tacie książki

 

ŚRODA, 27.10.2021 r.

Witajcie!

Dziś rano dodałam nowe posty na swoim książkowym blogu. Moja NWP Nattka pochwaliła pomysł tego bloga. Czekam jedynie na komentarze od mojego polonisty (to dzięki niemu rozwinęłam swoją pasję czytania książek, aczkolwiek irytuje go, że nadal czytam literaturę dziecięcą). Jak sądzicie? Jestem nie normalna, że czytam książki dla dzieci? Mimo iż przeplatam je z innymi, bardziej adekwatnymi książkami? Dostałam też dziś rano maila od fundacji, dla której oddałam włosy dla osób chory na nowotwory. Dostałam oficjalne podziękowanie od fundacji oraz osób potrzebujących. Nawet nie wiecie jakie to budujące, wiedząc, że się komuś pomogło bezinteresownie, a tu jeszcze podziękowania! Postanowiłam, że zapuszczę ostatni raz włosy aby oddać ponownie na fundację, ale dla młodszych dzieci, bo najpierw oddałam dla dorosłych kobiet. Wiążę się z tym dwa lata czekania i przecierpienia niedogodności, aby osiągnąć 30 cm. Jeśli ktoś z was kiedyś oddawał włosy dla fundacji, to mnie zrozumie, co mam na myśli.

9:00

Śniadanie. Jak zwykle parówki ugotowane przeze mnie. Do tego parę kromek chleba graham.

11:00

Przed południem idę z mamą na zakupy. Tata zrobił nam listę...

12:30

Jestem osłabiona... 😩 Cztery razy byłam w sklepie razem z mamą. Przywiozłam w wózku 21 pięciolitrowych baniaków wody "Kuracjusz". 3 razy po 5 baniaków, a za ostatnim razem pięć we wózku a jeden w ręce, a mama niosła jarzyny. Nie chciałam jej obciążać, gdyż dziś zaczyna rehabilitację na prawy bark... Za pół godziny będzie obiad, bo mama ma na 14:30 na tą rehabilitację dzienną (do końca listopada). Całe szczęście, że w grudniu mam rehabilitację na kolana, to trochę się podreperuje, bo nie przeczę, że trochę źle wpływa na moje kolana takie wożenie baniaków, ale nie mam wyjścia. Mama ma kłopoty z tym prawym barkiem, a tata ma przepuklinę w kręgosłupie lędźwiowym, więc chyba sami rozumiecie, że muszę im pomagać? Prze chwilą mama nastawiła pralkę i włożyła do bębna kurtki, które trzeba było przeprać przed weekendem.

13:00

Obiad. Dziś ziemniaczanka z białą kiełbasą.  Mniam 😋 A mama - ziemniaczanka ze zmielonym kurczakiem zamiast pierogów z serem.

14:00

Mama poszła na rehabilitację, na szczęście nie ma daleko do dziennego ośrodka - raptem dwa przystanki tramwajem.

Podczas mamowej nieobecności czytałam tacie książkę "Harry Potter i przeklęte dziecko" - zdążyłam mu przeczytać chyba z dwadzieścia scen. W międzyczasie, rozwiesiliśmy wyprane kurtki oraz wyczyściliśmy pralkę.

Mama wróciła zaraz po szesnastej godzinie. Nie zapomniała o kupieniu cytryny (a nawet kupiła dwie, aby tata mógł na piątek odpowiednio przyrządzić w słoiku trzy płaty śledzia.

Kiedy tata skończył robić ze śledźmi, nadszedł czas na podwieczorek i odpoczynek. Mam w końcu chwilę, żeby poczytać sobie trochę! Wzięłam sobie miseczkę ciasteczek kruchych, a po zjedzeniu zaczęłam czytać, a rodzice oglądali serial...

19:40

Kolacja. Podobnie jak śniadanie ja i mama parówki, a tata obecnie ser biały chudy (wcześniej ser żółty). Do tego bułki grahamki. Okazało się, że..., O nie,  tu dam pauzę. Powiem wam przy okazji. A ciekawskim radzę się dopytać o te bułki grahamki w komentarzu.

20:00

Piszę ostatnie te słowa w notce. Na dziś kochani tyle. Zamykam już komputer! Książka, którą obecnie czytam bardzo mnie wciągnęła...


PS. Jeśli macie jakieś uwagi lub pytania do mojego wpisu, to śmiało, możecie je dodać w komentarzach 😉.


Do usłyszenia!
Helen22


wtorek, 26 października 2021

Sesja u psychologa

WTOREK, 26.10.2021 r.

12:00

Czekam na telefon od pani psycholog.

12:15

Mama wróciła od lekarza rehabilitanta, a ja nadal czekam na telefon...

12:20

Dzwoni pani psycholog. Odbieram telefon. Przedstawia się i zaczynam rozmowę. Opowiedziałam jej o tym, że piszę książkę, że mój polonista mnie przekonał, że jednak warto poświęcić więcej wysiłku. Rozmawiałyśmy chyba z kwadrans. Na końcu powiedziałam, że muszę już kończyć i dostałam kolejny termin sesji telefonicznej na 9 listopada na godzinę 12:00.

12:40

Wychodzę z mamą do biblioteki.

Ostatnimi czasy często bywam w bibliotekach. W domu mam ponad 20 książek wypożyczonych 😊 Jak uważacie, jestem książkoholiczką? Bywa czasami, że wypożyczę nie wypały..., ale zawsze znajdą się książki, które mnie wciągną.

14:20

Obiad. Rosół z ryżem i golonkiem z indyka (zmielonym).

16:00

Podwieczorek. Dwie drożdżówki z makiem kupione w cukierni po drodze do biblioteki.

Po obiedzie i podwieczorku do wieczora dokończyłam czytać "Z Pokorą przez życie" oraz zaczęłam czytać nową książkę. W między czasie odświeżam sobie najnowszy tom Harrego Pottera (sztukę teatralną) "Przeklęte dziecko". Później dodałam nowe posty na moim blogu książkowym...

21:00

Postanowiłam utworzyć tego bloga.

21:50

Kończę pisać ten post. 

Na dziś tyle. 🙂 Czekam na komentarze. Nie bójcie się pytań ani tego co uważacie po przeczytaniu notki.


Do usłyszenia!
Helen22




KWESTIONARIUSZ OSOBOWY

Nick: Helen22

Wiek: 23

Status: wolna

Stan rodzinny: mama i tata

Rodzeństwo: brak

Znak zodiaku: bliźnięta

Kolor włosów: brązowe

Kolor oczu: zielone

Waga: 74 kg

Wzrost: 163 cm

Wykształcenie: średnie (ukończone: SP, GM oraz technikum o profilu prac biurowych, w planach szkoła policealna - administracja lub archiwista)

Najbardziej lubię: czytać książki, śpiewać, pisać na klawiaturze, grać w gry planszowe, wiosnę

Ulubiona postać z książki: Ania Shirley ("Ania z Zielonego Wzgórza" L.M. Montgomery)

Najmniej lubię: nagłych niespodzianek, jesieni, brokułów 

Ulubione danie: barszcz biały z kiełbasą, boczkiem, jajkiem i ziemniakami lub chlebem

Ulubiona pizza: dużo sera, szynka i pieczarki

Ulubiony ciuch w szafie: czarne spodnie ze złotymi zamkami

Ulubiony kolor: różowy 😍

Ambicje: wykonywać prace biurowe zawodowo

Największa wada: impulsywność

Największa zaleta: ambitność

Najwierniejsze Wirtualne Przyjaciółki (NWP): Nattka, Wera

Zwierzątka domowe: obecnie zero

Zauroczenia miłosne: 4

Obecnie zajmuje się: pisaniem własnej książki dla dzieci


Tak, oto ja. Helen22. Nie chcę zdradzać swojej prawdziwej tożsamości z różnych powodów... Nie pytajcie dlaczego. O to jedno mnie nie pytajcie, proszę. Choruję na liczne choroby przewlekłe z padaczką od 5 roku życia na czele. Oprócz tego mam problemy z osobowością i emocjami. Łatwo popadam w histerię z byle powodu... Często płaczę i krzyczę... W wielu rzeczach pomagają mi rodzice. Jeśli chodzi o naukę, to jestem samodzielna, a jeśli mowa o codziennych czynnościach, to już nie tak łatwo. Nie umiem sama dobrać odpowiedniego ubrania... Mam podzespół ADHD, czyli ADD. Sześć lat temu straciłam swojego przyjaciela, królika, którzy wabił się Teodor. Na jego cześć właśnie pracuje teraz nad książką dla dzieci. Obecnie uczęszczam na terapię do psychologa. Mam stwierdzoną hipochondrię i paranoję. Boję się, że gdy zabraknie moich rodziców, nie poradzę sobie sama z moimi dysfunkcjami i chorobami. Mam problem z zaakceptowaniem siebie i swoich chorób....

Jeśli macie jakieś pytania na temat któregoś punktu z kwestionariusza, to śmiało piszcie w komentarzach. Odpowiem na każde pytania.


Do usłyszenia! 👋
Helen22 



TROCHĘ O BLOGU


Witajcie Kochani!

Postanowiłam, że będę pisała pamiętnik z mojego obecnego życia. Dawniej pisałam pamiętniki w wersji papierowej, ale nigdy nie miałam czasu na bieżące notki. Teraz będzie inaczej! Będę wam opisywać w miarę możliwości każdy dzień  z mojego obecnego życia, gdyż codzienne spędzam chwile przy komputerze, ale nie myślcie, że przez całe dnie 😂.

Będę wdzięczna za komentowanie postów i zadawanie pytań. Mile widziane są też pocieszne komentarze oraz ewentualne rady w zależności, co opiszę w danym dniu.

Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i tolerancyjni, ale jak coś - możecie śmiało krytykować - macie do tego prawo.

Nadszedł czas abyście dowiedzieli się czegoś o mnie, prawda?

Ale o tym w następnym poście 😉.


Do usłyszenia!

CZĘŚĆ POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH SPEŁNIONE!!! 👍👍

  Drodzy Czytelnicy! Udało mi się dotrzymać dwóch postanowień noworocznych. Pewnie nie wierzycie, ale tego dokonałam. Po pierwsze: ukończyła...